[ Pobierz całość w formacie PDF ]

patrzyÅ‚, tym wiÄ™ksze ogarniaÅ‚o go rozrzewnienie. Kit spÅ‚o­
nęła rumieńcem i odwróciła twarz, a serce Logana zabiło
mocniej.
Znali się od trzech lat. Przez cały ten czas nie zwracał na
nią uwagi. Powinien był dawno to zrobić. Teraz okoliczności
mu nie sprzyjały. Kit zmieniła pracę, najwyrazniej chciała
również usunąć się z jego prywatnego życia. Nie będzie mógł
nawet na niÄ… popatrzeć. ZlicznÄ… Betsy zainteresowaÅ‚ siÄ™ z nu­
dów. Kit była dla niego... wszystkim. Uświadomił sobie
nagle, że kocha tę dziewczynę do szaleństwa. Wściekał się
na nią, chociaż wcale nie zawiniła. Zerwał nawet zaręczyny.
I po tym wszystkim odkrył, że jest zakochany...
I TYLKO MI CIEBIE BRAK 147
Zadrżał. Objął spojrzeniem szczupłą postać Kit.
- Tansy prosi, żebyś ją odwiedziła.
- Oczywiście. Przecież wiem, gdzie jest.
- Bardzo cię przepraszam - powiedział nagle Logan. -
Czułem się oszukany. Sądziłem, że mi nie ufasz i dlatego
ukrywasz prawdę. Dlatego... przestałem nad sobą panować.
- Tak mi się wydawało.
- Cholera jasna! Kit, musisz za mnie wyjść! - krzyknął
nagle.
- Czemu? - rzuciÅ‚a wynioÅ›le. ZdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że ob­
serwujÄ… ich wszyscy pracownicy agencji.
- Nie macie nic do roboty? - zirytowaÅ‚ siÄ™ Logan. Bez­
czelni gapie zgodnie pokręcili głowami.
- Do diabła! - burknął Logan. Głębiej wcisnął ręce
w kieszenie i popatrzył z góry na Kit. Z trudem nad sobą
panował.
- Przestań udawać! To dla ciebie bez znaczenia, że nasze
zaręczyny zostały zerwane, prawda? - stwierdziła Kit. -
Wcale nie chciałeś się ze mną ożenić, bo wolisz Betsy. Ja
byłam nagrodą pocieszenia!
Logan wpatrywał się jak urzeczony w zarumienioną Kit.
ByÅ‚a przeÅ›liczna. Doskonale pamiÄ™taÅ‚, jak wyglÄ…da jej zapÅ‚a­
kana i roześmiana twarz. Gdyby nie mógł na nią patrzeć
każdego dnia, jego życie stałoby się zupełnie puste.
- Było na odwrót, kochanie - wyznał cicho. - To Betsy
stanowiła nagrodę pocieszenia... zresztą wyjątkowo nędzną.
Przez cały czas pragnąłem zdobyć ciebie.
ROZDZIAA JEDENASTY
- To nieprawda - stwierdziła półgłosem Kit.
- Czyżby? - Logan staÅ‚ tuż obok Kit. - WyrzuciÅ‚aÅ› do­
kumenty związane ze ślubem?
- Właśnie zamierzałam to zrobić - odparła.
- Gdzie je masz?
Po chwili wahania Kit wyjęła z szuflady kilka dokumen­
tów. Nie wyrzuciła ich. Mogli się pobrać choćby zaraz.
- Jedzmy do urzędu - powiedział cicho. - Trzeba wziąć
ślub.
- Logan, zastanów się - strofowała go łagodnie.
Chwycił ją za rękę i zmusił, by wstała z fotela.
- Skromna ceremonia odbędzie się w ratuszu o jedenastej
- oznajmił pracownikom agencji. - Zapraszamy wszystkich!
Rozległy się radosne okrzyki i życzenia dla młodej pary.
W biurze panował zamęt. Nikt nie słyszał mamrotania Kit,
która z uporem twierdziła, że to nieporozumienie, bo ona
przecież nie chce wyjść za Logana.
Po chwili zrezygnowała z oporu. To nie miało sensu. De-
verell pomógł narzeczonej włożyć płaszcz, chwycił ją za
rękę, zaprowadził do auta i zawiózł do ratusza.
- A Tansy? - przypomniała Loganowi.
- Potem do niej pojedziemy - zdecydowaÅ‚. - ByÅ‚a za­
chwycona, kiedy do niej dzwoniłem.
I TYLKO MI CIEBIE BRAK 149
- Skąd mogłeś wiedzieć, czy się zgodzę? - zapytała
chłodno. - Przecież rano nastąpiło dramatyczne zerwanie.
- WiedziaÅ‚em, że mnie kochasz - oznajmiÅ‚ spokojnie Lo­
gan. - Jednego się w życiu nauczyłem: prawdziwa miłość nie
umiera.
- Moja byÅ‚a w stanie kraÅ„cowego wyczerpania. Nie do­
starczyłeś jej żadnej pożywki.
- Tak, ale to się zmieni. Będę teraz dla niej najczulszym
opiekunem. Zamierzam o niÄ… dbać najlepiej, jak potra­
fiÄ™. Gdy podpiszemy dokumenty, zawiozÄ™ ciÄ™ do naszego
mieszkania. Będziemy się kochać, aż zapomnisz o całym
świecie.
- Cicho! - syknęła Kit, rozglądając się niespokojnie.
W ratuszu roiło się od interesantów.
- Możemy siÄ™ kochać na dywanie, tak samo jak za pier­
wszym razem - ciągnął, nie zważając na karcące spojrzenia
ukochanej. - Tym razem jednak wszystko będzie zupełnie,
ale to zupełnie inaczej.
- Tylko dlatego, że łaskawie zgodziłeś się mnie poślubić?
PrzystanÄ…Å‚ i delikatnie uniósÅ‚ Å›licznÄ… twarzyczkÄ™ narze­
czonej. Popatrzył na Kit z czułością i zachwytem.
- Dlatego, że w koÅ„cu przejrzaÅ‚em na oczy i zrozumia­
łem, co się ze mną dzieje. Kocham cię - powiedział cicho,
zdumiony własną szczerością. Kit nie kryła zaskoczenia. -
Kochałem cię chyba od początku naszej znajomości, ale
uświadomiłem to sobie dopiero, gdy zerwałem zaręczyny,
a ty wybiegłaś z separatki. Lękałem się, że będziesz mnie
sądziła po pozorach... że nie zdołam cię odzyskać.
- Kochasz mnie? - zapytała, spoglądając na Logana
z ni e d owi e r z a ni e m. ,
150 I TYLKO MI CIEBIE BRAK
- Tak - odparł czule. Kit nawet w najśmielszych snach
nie marzyÅ‚a, że usÅ‚yszy od niego równie przekonujÄ…ce wy­
znanie. - Nie czujesz, że tak jest? Nie rozumiesz?
Kit posÅ‚uchaÅ‚a gÅ‚osu serca, które wciąż koÅ‚ataÅ‚o niespo­
kojnie.
- Sądziłam, że tylko mnie pragniesz
- PragnÄ™. Jak szaleniec.
- Byłeś na mnie wściekły, Logan - przypomniała.
- Owszem. Wybacz. - PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w rÄ™kÄ™. - Bardzo ko­
cham matkę i dlatego mnie poniosło.
- Rozumiem. Chciałam oszczędzić ci bólu - tłumaczyła,
uÅ›miechajÄ…c siÄ™ smutno..- SÄ…dziÅ‚am, że Tansy ma racjÄ™. Na­
leżaÅ‚o poczekać na wyniki badaÅ„. DziÄ™ki temu mniej wycier­
piałeś.
- Nie możesz chronić mnie przed życiowymi problemami
- odparł cicho. - Jestem dorosłym człowiekiem. Mam prawo
wiedzieć, co mi grozi. Nie mam zwyczaju uciekać.
- Tylko mnie unikałeś - stwierdziła żartobliwie Kit.
- W końcu mnie dopadłaś, co? - mruknął czule.
- Właściwie...
- Tansy będzie zachwycona- dodał Logan. - Przykro jej,
że była świadkiem tamtej sceny, a ja szczerze żałuję tego, co
powiedziałem. Oboje ci to wynagrodzimy.
- Nie ma potrzeby.
- Przeciwnie. Mam ci opowiedzieć, jak to sobie wyobra­
żam? - zapytał, uśmiechając się chytrze.
- Ni e- odparła, spuszczając wzrok. - Poczekam. Wolę
pokaz niż opis.
Logan pokazał się od najlepszej strony. Kochali się godzi-
I TYLKO MI CIEBIE BRAK 151
nami w cichym mieszkaniu, na wielkim łóżku w sypialni,
przy zapalonym świetle.
Pan młody śmiał się, gdy jego ukochaną ogarniało
zdumienie, zachwycał się jej spontanicznymi reakcjami.
Przetaczali się z jednego brzegu małżeńskiego łoża na
drugi. Kochali się na podłodze, zachłannie i namiętnie
jak nigdy przedtem. Zasnęli wyczerpani dopiero wówczas,
gdy Logan zaspokoił pożądanie, a za oknami zrobiło się
ciemno.
Przespali kilka godzin. Kiedy siÄ™ obudzili, Deverell wziÄ…Å‚
żonę na ręce i zaniósł ją do przestronnej łazienki. Kąpali się
razem. Pocałunkom nie było końca. Potem zasiedli do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl