[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dla mnie dużo za młoda.
- To tobie tak się wydaje. Ona jest chyba innego zdania...
- Poza tym, nie szukam nowej pani Rourke.
• - To jasno wyrażone stanowisko.
- Czy chciałabyś, żeby to się zmieniło? - Canton zniżył
głos, a Janie znów poczuła się nieswojo.
- Ja? Skądże! Jesteśmy przecież tylko sąsiadami i to jedynie
na wakacjach. Za miesiąc każde z nas pójdzie w swoją stronę.
- A co byś zrobiła, gdybym chciał być nie tylko sąsiadem?
- Canton przesunął pieszczotliwie dłoń po jej plecach.
Na sekundę Janie zrobiło się dziwnie błogo, ale zaraz o-
trzeźwiała. On żartuje, bawi się jej kosztem albo szuka kolej­
nej łatwej zdobyczy. Być może nudzi mu się trochę, a Missy
jest zbyt natrętna i głupia.
- Myślę, że Quentinowi byłoby przykro z tego powodu
- odparła chłodno.
- Czy to twój mąż?
Janine zawahała się. W pierwszej chwili chciała przytak­
nąć i opowiedzieć kolejną wymyśloną historyjkę. Ale potem
WAKACJE W MEKSYKU
zrobiło jej się głupio. W końcu trochę się już znali, a Janie tak
naprawdę nie lubiła kłamać.
- Nie, to mój chłopak.
- Nie wspominałaś o nim wcześniej...
- Nie było okazji - odparła. - Quentin jest wykładowcą
na tym samym uniwersytecie w Chicago, co moi rodzice.
Uczy historii od starożytności do renesansu.
- Twoi rodzice są profesorami?
- Tak, a teraz są na wykopaliskach w Quintana Roo. Dla­
tego ja opiekuję się Kurtem, on nie chodzi do szkoły, a ja
pomagam mu odrabiać lekcje, żeby nie miał zaległości. To
właśnie moi rodzice wynajęli dla nas tę willę, żebyśmy byli
niedaleko od nich. Ja mogę pracować i jednocześnie zajmo­
wać się Kurtem.
- Ty też skończyłaś studia, prawda? - Canton uważnie ją
obserwował, ale nie wydawał się być bardzo zdziwiony tym
co słyszy.
- Tak, skończyłam historię i germanistykę - powiedziała
Janie. - A ty, co studiowałeś? - Janie natychmiast pożałowa­
ła, że zadała to pytanie. Twarz Cantona nagle stwardniała,
stała się nieprzenikniona i obca.
- Pozwól, że ci przedstawię Cottonów, to bardzo interesu­
jący ludzie. - Nie odpowiedział na jej pytanie. Zachował się
tak, jakby go w ogóle nie słyszał. Pociągnął Janie za łokieć
w stronę ludzi, którym chciał ją przedstawić.
Canton poznał Janine z miłą parą i zanim zdążyła powie­
dzieć choć słowo, przeprosił i oddalił się. Nie uszło uwagi
Janie, że przyłączył się do Missy Elliger. Cóż, widocznie
uznał, że Missy jest dla niego znacznie bezpieczniejszym
towarzystwem, pomyślała.
41
WAKACJE W MEKSYKU
Jednak od chwili, gdy Canton się oddalił, cały czar tego
wieczoru prysł. Niby nie starał się jej unikać, bo ilekroć się
na siebie natykali, był bardzo miły i uprzejmy, ale jakby nie­
obecny duchem.
Nawet Karie i Kurt zauważyli tę nagłą zmianę w jego za­
chowaniu.
- Wiesz, już przez chwilę miałem wrażenie, że się w koń­
cu polubili - szepnął Kurt do Karie, gdy wyszli na patio
i usiedli przy stoliku, na którym stały różne ciasta.
- Tak, wyglądało, jakby się świetnie bawili w swoim to­
warzystwie, a nawet jakby coś ich do siebie przyciągało - po­
twierdziła Karie.
- Trzeba powiedzieć, że ona nie bardzo lubi towarzystwo
mężczyzn, zauważyłem, że łatwo się peszy... - analizował
sytuację Kurt. - Moim zdaniem dlatego jest z Quentinem, że
on cały czas siedzi z nosem w tych swoich manuskryptach.
Poza tym, nie stara się za bardzo do niej zbliżyć. Wiesz, ona
jest trochę dzika.
- Co robi ten jej chłopak? - spytała Karie.
- Studiuje stare księgi i mam wrażenie, że wtedy zapomina
o Janine i o całym świecie. Poza tym nie ciągnie jej do ołtarza.
Sądzę, że moja siostra nie ma jeszcze ochoty na małżeństwo.
- Mój tata też na razie nie myśli o małżeństwie - przyzna­
ła Karie. - W ogóle moi rodzice mało czasu spędzali razem.
Tata ciągle pracował, a mama się nudziła. Najbardziej lubiła
spotykać się ze znajomymi i bywać w ekskluzywnych loka­
lach. Tata tego nie znosił. Teraz moja mama jest zła na tatę,
bo to jemu przyznano prawo opieki nade mną. Chciała oddać
mnie do elitarnej szkoły i wychować na damę. Ja jednak wolę
mieć normalne życie.
42
WAKACJE W MEKSYKU
- Wydaje mi się, że Janie i twój ojciec byliby idealną parą
- powiedział nagle Kurt. - Oboje mają swoją pracę, która ich
pasjonuje, nie lubią przepychu ani wielkich bali... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl