[ Pobierz całość w formacie PDF ]
215
niejszy z wojowników, jakich wydało plemię śmiertelnych ludzi.
Po odejściu Hurina król Thingol długo siedział w milczeniu, wpatrując się
w bezcenny klejnot złożony na jego kolanach i przyszła mu do głowy myśl, że-
by naszyjnik przerobić, osadzając w nim Silmaril. Z biegiem lat bowiem klejnot
Feanora coraz bardziej przykuwał jego umysł i serce, tak że król nie mógł się za-
dowolić przechowywaniem go w najgłębszej skrytce skarbca, lecz pragnął mieć
go zawsze przy sobie, na jawie i we śnie.
W owych dniach krasnoludowie jeszcze podróżowali do Beleriandu i ze swo-
ich siedzib w górach Ered Lindon szli, przeprawiając się przez Gelion po Sarn
Athrad, Kamiennej Grobli, prastarą drogą do Doriathu; słynęli z wielkiej zręcz-
ności w obróbce metali i kamieni, a na dworze w Menegroth było ogromne zapo-
trzebowanie na tę ich sztukę. Teraz wszakże nie wędrowali w małych grupkach,
lecz gromadą i dobrze uzbrojeni przeciw niebezpieczeństwom czyhającym po-
między Arosem a Gelionem. W Menegroth dawano im na okres pobytu osobne
komnaty i kuznie. W owym czasie bawili właśnie w Doriath znakomici rzemieśl-
nicy z Nogrodu, król więc wezwał ich i oznajmił, że życzy sobie, aby przerobili
Nauglamir i oprawili w nim Silmaril, jeśli czują się dość pewni swego kunsztu
i podejmą się takiej pracy. Krasnoludowie ujrzeli dzieło swoich ojców i zachwy-
cili się świetlistym klejnotem Feanora tak, że zapłonęli żądzą zawładnięcia tymi
skarbami i zabrania ich do swoich dalekich górskich osiedli. Ukryli jednak te pla-
ny przed królem i przyjęli jego zlecenie.
Długo trwała robota, a Thingol często schodził sam do podziemnych kuzni
i przesiadywał wśród pracujących krasnoludów. Wreszcie jego życzenie zostało
spełnione, najpiękniejsze dzieła elfów i krasnoludów połączyły się w jedno, nie-
wypowiedzianie piękne, bo światło Silmarila oprawionego pośród innych drogich
kamieni odbijało się w nich i rozszczepiało na różne cudowne kolory. Thingol
był tego dnia sam, bez świty między krasnoludami; chciał wziąć do ręki gotowy
już naszyjnik i zapiąć jego klamrę na swojej szyi. Lecz wtedy krasnoludowie nie
pozwolili mu na to, mówiąc:
Dlaczego król elfów rości sobie prawa do Nauglamira? Wszakże to nasi
ojcowie zrobili go dla Finroda Felagunda, który nie żyje. Dostał się do rąk Thin-
gola za pośrednictwem Hurina, człowieka z Dor-lominu, a ten ukradł klejnot jak
złodziej, plądrując w ciemnościach Nargothrondu.
Thingol przejrzał wtedy na wylot ich serca i pojął, że szukają wykrętu i pozo-
ru, aby zagarnąć Silmaril. Uniesiony dumą i gniewem, nie bacząc na niebezpie-
czeństwo, odpowiedział im z pogardą:
Jak śmiecie wy, synowie nieokrzesanego plemienia, zaprzeczać praw mnie,
Elu Thingolowi, władcy Beleriandu, który się narodziłem nad wodami Kuivienen,
na wiele wieków wcześniej, niż się przebudzili ojcowie waszego karlego ludu?
216
I stojąc sam pośród nich, smukły i wyniosły, upokarzającymi słowami rozkazał
im wynosić się precz z Doriathu.
Wtedy chciwość podnieciła krasnoludów do furii i otoczywszy króla zabili
go na miejscu, tak jak stał między nimi. Tak w najgłębszych podziemiach Mene-
grothu zginął Elwe Singollo, król Doriathu, jedyny pośród Dzieci Iluvatara, który
pojął żonę z rodu Ainurów, i ostatnie spojrzenie jedynego z Umanyarów, który
widział światło Drzew Valinoru, padło na Silmaril.
Krasnoludowie zabrali Nauglamir, opuścili Menegroth i uciekli przez las Re-
gion na wschód. W lesie jednak wiadomości rozchodzą się szybko i mało kto
z tej kompanii uszedł z życiem na drugi brzeg Arosu, gdyż elfowie ścigali ich
bez litości na wschodnim szlaku; odebrali porwany naszyjnik i zanieśli go królo-
wej Melianie, pogrążonej w ciężkiej żałobie. Ale dwaj zabójcy Thingola ocaleli,
wymknęli się pogoni na wschodnim pograniczu i zdołali w końcu powrócić do
swego grodu w dalekich Górach Błękitnych. Tam, w Nogrodzie, opowiedzieli na
swój sposób, co się wydarzyło w Doriath, mówiąc, że zabito ich towarzyszy na
rozkaz króla elfów, który chciał wykręcić się od zapłacenia należności za robotę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]