[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nawet nie znałam jeszcze wtedy Paula. A potem... Jest jeszcze jeden powód, dla
którego chciałam ci o wszystkim powiedzieć.
Przerwała na chwilę. Alison nie była w stanie nawet się odezwać. Uniosła tylko
brwi i czekała na najgorsze.
Wiesz, mogliśmy spotykać się z Grantem tylko potajemnie. Uśmiechnęła
się lekko. Naprawdę nie wiem, co zrobilibyśmy bez twojej łodzi.
Bez Kittihawk?" Alison nagle odzyskała głos.
Tak. To naprawdę był nasz ratunek. Wprawdzie mogłoby to być nieco dalej
od mego biura, wiesz, jaki Ken jest wścibski, ale i na to znalezliśmy sposób. Nie na
darmo mówi się, że miłość zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie.
Alison przypomniała sobie zgniecioną pościel na łóżku w kabinie Kittihawk" i
Cheryl, która przyszła na łódkę, żeby porozmawiać" z Grantem. Wszystko ułożyło
się w jedną całość. Może była tam już wcześniej, a potem po prostu wróciła?
Zamrugała oczami, uświadamiając sobie, że Cheryl w dalszym ciągu do niej
mówi. Zmusiła się, żeby wysłuchać jej do końca.
Rozumiesz teraz, dlaczego nie chcę przerywać brania tabletek. Nie mogę
ryzykować.
Alison wzięła głęboki oddech i sięgnęła po bloczek z receptami.
Przepiszę ci tabletki na trzy miesiące. Po tym okresie przyjdziesz po następne.
Dobrze. Pewnie wtedy będę musiała zgłosić się już do kogoś innego, prawda?
Wstała i sięgnęła po receptę.
Dlaczego tak sądzisz?
Cóż, spodziewam się, że masz zamiar wrócić do Suffolk. Grant mówił, że
wolałby, abyś została. Byłoby to znacznie prostsze, niż gdyby musiał cię spłacać i
szukać innego wspólnika. Ja jednak myślę, że marzysz o tym, aby się wyrwać z tej
zapomnianej przez Boga i ludzi dziury.
Z tymi słowami wyszła z gabinetu, zostawiając Alison z myślami, które kłębiły
się w jej głowie niczym chmury burzowe.
W pewnym momencie coś wyłoniło się z tego chaosu. Wstała i z zaciśniętymi
pięściami podeszła do drzwi. Pójdzie do niego od razu. Zapyta go, o co w tym
wszystkim chodzi. Co on sobie w ogóle wyobraża.
Nagle przystanęła. Nie może tego zrobić. Cheryl prosiła ją przecież, żeby
zachowała wszystko w sekrecie. Była zobowiązana do dotrzymania tajemnicy.
Zawód, który wykonywała, kierował się pewnymi zasadami. Nie może złamać
przysięgi Hipokratesa.
Serce waliło jej jak oszalałe. Miała wrażenie, że za chwilę wyskoczy z piersi i
pęknie. Wróciła do gabinetu i usiadła za biurkiem. Próbowała się uspokoić i
zapanować nad emocjami. Drżącymi palcami nacisnęła numer interkomu Granta.
Halo?
Jego ciepły, niczego nie podejrzewający głos omal nie wyprowadził jej z
równowagi. Wzięła głęboki oddech.
Muszę wyjść, Grant. Nie będzie mnie dzisiaj na obiedzie.
Przez chwilę milczał zaskoczony, a potem odezwał się miękko.
Czy coś się stało, Alison?
Nie.
Mogę w czymś pomóc?
Nie, Grant. Dziękuję.
Odłożyła szybko słuchawkę, nie dając mu szans na jakikolwiek komentarz.
Schwyciła torebkę, kluczyki, wybiegła z gabinetu i poszła do samochodu.
Pojechała prosto na przystań. Biuro ciągle jeszcze było otwarte. Odetchnęła z
ulgą. Ken Bridges spojrzał na nią z niejakim zdumieniem.
Witaj, Ken. Chciałabym kupić do mojej Kittihawk"
kłódkę.
Kłódkę? Naturalnie.
Sięgnął do wiszącej za nim szafki i wyjął pudełko z kłódkami.
Obawiasz się złodziei?
Można tak powiedzieć odparła krótko i wręczyła mu dwudziestofuntowy
banknot.
Wybił sumę na kasie i zawahał się przez chwilę przed wręczeniem jej reszty.
Może chciałabyś, żebym ją założył? spytał cicho.
Byłabym bardzo wdzięczna, Ken.
Otworzył pudełko z kluczykami i podał jeden Alison.
Resztę zostawię u siebie, dobrze?
Dobrze. Tylko nie pozwól, żeby używał ich ktokolwiek poza mną.
Oczywiście, Alison.
Odwróciła się, by wyjść, ale nagle coś sobie przypomniała.
Jak tam twoje plecy?
Znacznie lepiej, dziękuję. Grant naprawdę jest w tym dobry.
Rzeczywiście odparła sucho i wyszła, nie czekając na odpowiedz Kena.
Wsiadła do samochodu i ruszyła przed siebie. Wyjechała z Woodbridge,
przejechała przez Yarmouth, a potem wzdłuż wybrzeża dotarła do Freshwater i
dalej do Military Road.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]