[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zupełnie możliwe. A przecież wcale nic zwróciłam na niego uwagi.
Irytujące! Jednakże, kiedy tak sobie usiłuję przypomnieć, wydaje mi
się, że był inny od strzałów, które się zwykle słyszy. Tak, była jakaś
różnica.
 Głośniejszy?  podsunąłem.
Nie, panna Maiple nie sądziła, aby był głośniejszy. Nie umiała
określić, na czym polegała różnica, twierdziła jednak, że był z
pewnością inny.
Nic nie pamięta, wmawia sobie tylko, pomyślałem w pierwszej
chwili  ale panna Marple przed chwilą rzuciła tak cenne światło na
zagadnienie, że czułem dla niej wielki szacunek.
Starsza pani wstała, zapewniając, że doprawdy musi już iść 
pokusa, żeby wpaść na plebanię i omówić wszystko z kochaną panią
Gryzelda, była zbyt wielka& Odprowadziłem ją przez ogród do furki i
po powrocie zastałem Gryzeldę pogrążoną w głębokich
rozmyślaniach.
 Wciąż się głowisz nad tym listem?  spytałem.
 Nie.
Zadrżała nagle i niecierpliwie wzruszyła ramionami.
 Len, wciąż o czymś myślę& Jak bardzo ktoś musi nienawidzić
Anny Protheroe!
 Nienawidzić?
 Tak. Czy nie rozumiesz? Przeciwko Lawrence owi nie ma
właściwie żadnych dowodów  wszystkie dowody przeciw niemu są
raczej przypadkowe. Strzeliło mu nagle do głowy, żeby przyjść
tutaj. Gdyby nie przyszedł, nikt by go w ogóle o nic nie podejrzewał.
Ale z Anną sprawa wygląda inaczej. Może ktoś wiedział, że była
tutaj dokładnie o szóstej dwadzieścia  zegar i godzina podana w
liście, wszystko wskazuje na nią. Wątpię, czy wskazówki zegara
przesunięto dla uzyskania alibi  sądzę, że to coś więcej  ktoś po
prostu usiłował stworzyć pozory, że zabiła Anna. Gdyby panna
Marple nie stwierdziła, że Anna nie miała przy sobie pistoletu i że
była tu tylko przez chwilę, a potem poszła do pracowni& Tak, gdyby
nie to&  Gryzelda znowu zadrżała.  Len& czuję, że ktoś
nienawidzi Anny z całej duszy. Przeraża mnie to.
ROZDZIAA DWUNASTY
Wezwano mnie do gabinetu po przybyciu Lawrence a Reddinga.
Był blady, wymizerowany i, jak mi się zdawało, pełen nieufności dla
nas wszystkich. Pułkownik Melchett przywitał go niemal kordialnie.
 Chcemy zadać panu kilka pytań, tu, na miejscu  oznajmił.
Lawrence uśmiechnął się ironicznie.
 To zdaje się francuska metoda? Rekonstrukcja zbrodni?
 Drogi chłopcze  rzekł pułkownik Melchett  niech pan nie
przybiera wobec nas tego tonu. Czy wiadomo panu, że ktoś inny
przyznał się również do popełnienia zbrodni, którą pan rzekomo
popełnił?
Słowa te wywarły natychmiastowy skutek.
 Ktoś& in ny?  wyjąkał.  Kto?
 Pani Protheroe  rzekł pułkownik Melchett, obserwując go
pilnie.
 Absurd. Ona go nie zabiła. Nie mogła go zabić. To
niepodobieństwo.
Melchett przerwal mu.
 Tak się dziwnie składa, żeśmy nie uwierzyli jej wyznaniu.
Dodam ponadto, że nie wierzymy też panu. Doktor Haydock twierdzi
stanowczo, że zabójstwa nie popełniono w tym czasie, który pan
podaje.
 Doktor Haydock tak twierdzi?
 Tak, widzi pan więc, że jest pan oczyszczony z podejrzeń. czy
się to panu podoba, czy też nie. A teraz musi nam pan dopomóc,
opowiadając dokładnie, co zaszło.
Lawrence nadal się wahał.
 Nie oszukuje mnie pan, jeśli chodzi o& o panią Protheroe?
Naprawdę jej panowie nie podejrzewają?
 Daję na to słowo honoru  oświadczył pułkownik Melchett.
Lawrence odetchnął głęboko.
 Cóż za idiota ze mnie!  zawołał.  Skończony kretyn. Jak
mogłem choć przez chwile przypuszczać, że to ona&
 Może pan nam opowie wszystko po kolei?  poprosił jeszcze
raz pułkownik.
 Niewiele mam do opowiedzenia. Spotkałem panią Protheroe
wtedy po południu&
Urwał.
 O tym już wiemy  rzekł Melchett.  Przypuszcza pan
zapewne, że pańskie uczucia do pani Protheroe i jej do pana były
absolutną tajemnicą, w rzeczywistości jednak wiele osób o nich
wiedziało i mówiło. W każdym razie teraz wszystko i tak wyszło na
jaw.
 Dobrze wiec. Zapewne ma pan racje. Przyrzekłem księdzu
proboszczowi (spojrzał tu spod oka na mnie). że& że niezwłocznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl