[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Do kiedy?
Pewnych rzeczy nie rozumiem do dziś. Lemon uniósł ich złączone dłonie i uśmiechnął
się.
Trafiłaś pod dobry adres. Wszystko ci wytłumaczę. Renata zamilkła..
Lemon był bardzo szczęśliwy. No, mo\e trochę niepewny, ale obecność Renaty i dotyk
jej dłoni bardzo mu pomagały. Nie, była to raczej tortura. Słodka tortura. Na pewien czas
gotów był się nawet na nią zgodzić. Jego ciało płonęło. Długo tak nie wytrzyma.
Patrzył na Renatę i dziwił się, jak bardzo jest niewinna. Gdyby miała choć trochę litości...
Oglądałam kilka filmów dla dorosłych. Lemon uśmiechnął się od ucha do ucha.
I co?
Wcią\ nie rozumiem, jak to się robi.
Chodzi ci o seks? Renata kiwnęła głową.
Umiesz nad sobą panować. Chyba mógłbyś mi to wyjaśnić, nie czując skrępowania.
Skrępowania!
A pytałaś ju\ kiedyś kogoś?
Matkę, która po prostu się roześmiała. To było tu\ przed tym, jak rodzice zginęli. Przez
pewien czas nie miałam nikogo. Pózniej zagadnęłam ciotkę, ale ona uwa\ała, \e na takie
tematy się nie rozmawia. Pytałam te\ w dzieciństwie pewnego kolegę, który równie\ o
niczym nie wiedział i martwił się, \e będzie musiał to robić.
śadnego dorosłego mę\czyzny?
Właściwie nikogo nie znałam. Chodziłam do \eńskiego college u. Dziewczyny
tworzyły grupy, ale mnie nie zapraszały. Byłam niezauwa\alna. Wychowana w klasztorze. I
jako metodystka uwa\ałam, \e skończę w piekle.
Bałaś się?
Pogodziłam się z tym faktem. Uznałam, \e taki mój los.
Powiedziałaś o tym komuś?
Ciotce, która uznała to za bzdurę. Była jednak wolnomyślicielką, według mnie i tak
potępioną, a więc jej opinia się dla mnie nie liczyła.
Lemon parsknął śmiechem.
Renata przyglądała mu się badawczo.
Skoro straciłeś cały majątek i nawet ten dom, to mo\e chciałbyś zamieszkać ze mną?
spytała. W zamian za mieszkanie uczyłbyś mnie tych wszystkich rzeczy, których nie znam.
Zgodziłabyś się na to?
Gdybym to ja straciła wszystko co oczywiście jest niemo\liwe, bo mam depozyt to
bym... No tak, ty przecie\ masz rodziców. Zamieszkasz z nimi. Zapominam, \e ludzie mają
rodziny.
Lemon był wzruszony. Jaka ona jest samotna. Jak to mo\liwe?
Masz jakąś pracę?
Redaguję wiersze dla pewnego wydawnictwa. Wydają je w eleganckich okładkach,
ręcznie zszywane, z pięknymi ilustracjami. Oczywiście, takie ksią\ki nie przynoszą zysku.
Lemon był zupełnie wytrącony z równowagi. Z kim on ma do czynienia? Z biednym,
samotnym kurczaczkiem, pukającym od środka w skorupkę? Czy to on ma poprowadzić ją
ście\ką wiodącą ku zmysłowej rzeczywistości?
Oglądałam te\ popołudniowe seriale wróciła do poprzedniego tematu Renata.
Aktorom najwyrazniej sprawia to przyjemność. Mam na myśli seks. Ale... mam takie
wra\enie, \e oni robią to na pokaz.
Spojrzała na niego, by sprawdzić, czy ją rozumie.
Lemon zrozumiał w końcu zachowanie Renaty w czasie ich nocnej kąpieli. Nie była
obojętna czy powściągliwa. Po prostu zachowywała się naturalnie. Nikt nigdy się do niej nie
zalecał, nie uwodził.
W pocałunkach jesteś bardzo doświadczona zauwa\ył, obrzucając ją szybkim
spojrzeniem.
Renata oblała się szkarłatnym rumieńcem. Poczuła się dumna!
Tak sądzisz?
Spojrzał na nią zaskoczony.
Z kim ćwiczyłaś? Nie musisz podawać nazwisk. Wystarczy przybli\ona liczba
nauczycieli.
Jesteś czwarty. Pierwszy to ten nieśmiały chłopiec, który bał się, \e będzie musiał t o
zrobić. Potem chłopak w szkole tańca panny Genevidve. Przyłapał mnie w korytarzu. To było
straszne. Obślinił mi brodę i policzki. Fu! I wreszcie pewien wydawca w Nowym Jorku.
Zdaje się, \e chciał się ze mną zaprzyjaznić. Ale ćwiczyłam, u\ywając własnej ręki. I było
to...
Własnej ręki?
Tak. Układałam kciuk wzdłu\ dłoni i wyobra\ałam sobie, \e to męskie usta.
To... wszystko? Z własną ręką?
Nie znałam nikogo, kogo mogłabym poprosić o pomoc, więc jakoś sobie poradziłam!
odparła zniecierpliwiona ju\ trochę Renata.
Nigdy bym nie przypuścił, \e ktoś bez \adnego doświadczenia mo\e tak całować. A\
mi dech zaparło.
Spodobał jej się ten komplement.
Naprawdę? spytała i głos jej się załamał. Musiała się uśmiechnąć.
Nie powinnaś ju\ więcej całować \adnych mę\czyzn. Jesteś zbyt niebezpieczna. Jeśli
będziesz miała ochotę kogoś pocałować, przyjdz do mnie. J a jakoś to zniosę. Inny mę\czyzna
mo\e nie być w stanie ci się oprzeć i ani się obejrzysz, a znajdziesz się na plecach.
Znokautowana?
Uwiedziona.
A dlaczego ty nie mo\esz tego zrobić?
Chcesz, \ebym cię uwiódł?
Oczywiście. O ile wiem, wszyscy to robią, tylko ja nie. Mam ju\ dwadzieścia pięć lat i
nigdy jeszcze tego nie robiłam.
Ja mam trzydzieści pięć rzekł Lemon.
I ju\ nie mo\esz? spytała z przera\eniem.
Ale\ mogę! zapewnił ją gorąco. Teraz? Renata rozejrzała się dokoła.
Gdzie mo\emy to zrobić?
Choć powiedziała to zupełnie normalnym tonem, jej słowa zabrzmiały w jego mózgu jak
huk wystrzału.
Poczuł, \e dr\ą mu kolana. I choć jego libido szalało, mózg zrozumiał, \e Renata chce od
niego tylko seksu. Nie jest nim tak oczarowana, jak on nią. Wykorzystuje go. Jego! Lemon
Covington, taka znakomita partia, wykorzystywany przez kobietę, która jest... tylko ciekawa.
Był załamany. Jest dla Renaty wyłącznie kimś, kto jej umo\liwi zaspokojenie ciekawości.
Jak mo\e mu to robić?
Spojrzał na nią, a ona nie spuściła wzroku. Uśmiechnęła się.
Mam nadzieję, \e jakoś dam sobie radę. Powiesz mi, co mam robić?
Oczy jej błyszczały. Była podekscytowana.
Nie. Jest tylko ciekawa. Lemon był tak rozczarowany, \e stracił pewność, \e będzie w
stanie cokolwiek... zrobić.
Ujęła go za łokieć i przytuliła do swego miękkiego, delikatnego ciała. Flirtuje czy
namawia? Pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy, \e poczuł jej pierś.
Pomyślałam sobie, \e... mógłbyś mnie... pocałować, skoro ju\ wiesz, \e mi to nie...
przeszkadza.
Nie przeszkadza! A\ jęknął w duchu.
Przyciągnął ją delikatnie do siebie i bardzo czule pocałował. Jego ciało nie było tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]