[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzieje.
I z dala od wysokich, przystojnych, ciemnowłosych pokus, dokończyła
w myślach.
- Tam będzie łatwiej poderwać odpowiedniego faceta? -spytał
lodowatym tonem.
- Poderwać? Raczej nie. Spotkać. Nie każdy jest taki jak ty. Ja bardzo
pragnę odnalezć pokrewną duszę, kogoś z kim mogłabym spędzić życie,
dzielić się wszystkim.
- Małżeństwo zapewnia jedynie pozory stabilności. Lepiej polegaj na
sobie, przeżyjesz mniej rozczarowań.
- Cynik - mruknęła.
108
RS
- Powiedziałbym raczej realista, podczas gdy ty wszędzie szukasz
dobrych stron.
- Nic w tym złego. Wielu ludzi żyje w szczęśliwych związkach.
Uważasz, że powinnam stać się równie cyniczna jak ty?
- Nie - uciął dyskusję.
Popijała wino, zdezorientowana. Jake sprawiał wrażenie, jakby
interesowały go sprawy jej przyszłych miłości. Ale to zupełnie bezsensowne
przypuszczenie. Cisza przeciągała się. Wreszcie Jake odłożył widelec.
- Przygotowałaś wyśmienitą kolację - oznajmił dość oficjalnym tonem.
- Dzięki. Na deser mam ciasto ananasowe. Chcesz kawałek?
- Przepis twojej cioci?
- A jakiż by inny? Wiem, że bardzo je lubisz.
- Upiekłaś je specjalnie dla mnie?
Speszona, zebrała naczynia ze stołu, skierowała się w stronę kuchni.
- Sally je lubi i ja. Pomyślałam, że Gregowi też powinno smakować -
rzuciła przez ramię.
- Cieszę się, że je upiekłaś, bez względu na powód. - Wstał i poszedł
za nią.
Wcześniej, kiedy piekarnik był jeszcze gorący po placku
kukurydzianym, Kerry wstawiła do niego ciasto, aby się ogrzała. Wyjęła je
teraz, ukroiła duże porcje.
- Z lodami? - spytała, żałując, że nie został na dworze. Zdawał się
wypełniać całą kuchnię, a kiedy podszedł bliżej,ogarnęła ją panika.
- Oczywiście. - Wyjął karton z zamrażarki. - Nałożyć? Skinęła głową,
odsunęła się od talerzyków. W kuchni zrobiło się duszno, a może tak jej się
tylko zdawało. Nie wiedziała, czy zdoła zachować spokój do końca kolacji.
109
RS
Przez moment puściła wodze fantazji, wyobraziła sobie, że są małżeństwem,
przygotowują coś wspólnie, opowiadają sobie, jak minął dzień. Niemal
słyszała tupot małych stóp zbliżających się do kuchni. Dlaczego uparcie
powraca ten obraz, Jake sto razy powtarzał, że to nie dla niego.
Jake zajadał się ciastem. Udało się doskonale, Kerry mogła być z
siebie dumna. Właściwie cały wieczór był udany, niepotrzebnie obawiała się
klapy, kiedy Sally oznajmiła, że nie może przyjść.
- Pyszna kolacja - pochwalił Jake, pochłonąwszy ostatni kawałek
ciasta. - Zwietnie gotujesz.
- Dziękuję.
Przyglądał się jej, zaciekawiony. Nie mógł przestać myśleć o niej jako
o nieznośnej nastolatce, która chodziła za nim jak za królewiczem z bajki. A
przecież wyrosła z tego, dojrzała. Spędziła kilka lat w Nowym Jorku,
odniosła sukces zawodowy. Chwilowe kłopoty spowodowane redukcją w
firmie bynajmniej nie oznaczają końca kariery. Poznawał nową Kerry, coraz
bardziej zaintrygowany jej złożoną i bogatą naturą. I tym, jak daleko było jej
do utrwalonych w jego świadomości wyobrażeń.
Przy swoim zawodzie nie powinien ulegać stereotypowemu myśleniu,
lecz mieć otwarty umysł, wrażliwy nawet na drobne zmiany i wskazówki,
które pozwalają wejrzeć w głąb ludzkiej duszy. Ale do Kerry nie podszedł w
ten sposób. Intrygowała go i zaskakiwała. Nie spodziewał się wyrafinowanej
kobiety, wciąż szukał śladów nastolatki, która go uwielbiała. Nie zasługiwał
na gorące uczucie, ignorował jej istnienie przez kilka lat. Teraz, kiedy
minęło, pragnął go. Nie był pewien, czy podoba mu się jej pomysł
zamieszkania w Charlotte. Faktem jest, że kiedy pracowała w Nowym
Jorku, była dużo dalej, ale teraz, gdy spotkał ją ponownie i odkrył, że nie
110
RS
rzuca mu się w ramiona, że mogą miło spędzać razem czas, polubił jej
towarzystwo. Czuł się z nią dobrze. Oboje byli dorośli, nie musiał obawiać
się żadnych pułapek.
- Jak się miewa Boyd? Co ostatnio narozrabiał? - spytała o jego brata.
- Mieszka w Los Angeles, pracuje w firmie lotniczej.
- Ożenił się?
- Nie.
- Szkoda - westchnęła.
- Niekoniecznie.
Czuł się spięty. Dlaczego uparcie wraca do tematu małżeństwa? A
może prowokuje ją jego przewrażliwienie?
- Na świecie jest wiele szczęśliwych małżeństw. Dlaczego nie miałoby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]