[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Takie miałam wrażenie - powiedziała Louise. - Długo nie mógł
przeboleć rozpadu waszego związku, wiesz?
- Nie, nie wydaje mi się...
- Naprawdę. - Oceniwszy, że jej pozycja jest niezagrożona, Louise
ewidentnie starała się być uprzejma. - Wydaje mi się, że ożenił się ze mną tylko
dlatego, żeby udowodnić sobie i wszystkim plotkarom w wiosce, że przebrnął
przez ten trudny okres.
Olivia pokręciła głową.
- Dzięki, ale to nie z jego powodu tu wróciłam. Jak zapewne wiesz, mój
ojciec miał wylew, chciałam się z nim zobaczyć. Planuję tu przez pewien czas
zostać, ale całkowicie ze względu na swoją rodzinę.
- Tak czy inaczej...
- Naprawdę, Louise. Proszę cię, byś nie mówiła nikomu o mnie i Joelu.
Wróciłam do Anglii dlatego, że rozpadło się moje drugie małżeństwo. - Olivia
zatrzymała się i zauważywszy uśmiech zadowolenia na twarzy swej rozmów-
czyni, dodała: - Byłam z Bruce'em dużo dłużej niż z Joelem.
Louise zatkało.
- Jesteś już po drugim rozwodzie?
- Niestety - odparła Olivia, wstając. - Cieszę się, że odbyłyśmy tę
rozmowę, Louise. Chyba lepiej się teraz zrozumiemy.
- 70 -
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Olivia zaparkowała samochód nieopodal wydm i wysiadła. Wieczór był
naprawdę piękny. Majowy dzień był całkiem ciepły, a zachodzące słońce
rozświetlało horyzont w różne odcienie czerwieni, pomarańczu i purpury.
Miała na sobie beżową koszulkę i szorty. Schyliła się, by poprawić
sznurówki tenisówek, po czym wrzuciła do kieszeni kluczyli do samochodu i
ruszyła.
Nie biegała od tygodni. Kiedy przyleciała do Anglii, najpierw zapisała się
na siłownię, jednak szybko zdała sobie sprawę, że nic nie może równać się
bieganiu na powietrzu.
Dziś miała szczególną ochotę wyrwać się z domu. Niby wszystko było w
porządku, Martin i Linda od kilku dni byli dla niej zaskakująco mili, co dziwiło
zwłaszcza w przypadku Martina. Olivia zdawała sobie sprawę, że wkrótce, i to
całkiem niedługo, sielanka może się skończyć.
Natomiast jej relacje z ojcem rozkwitały. Był jedyną osobą, z którą mogła
porozmawiać o wszystkim bez skrępowania. Opowiadała mu nawet o Brusie i o
przyczynach rozpadu ich małżeństwa.
Osobną kwestią były jej kontakty z Joelem. Niewiele się zresztą z nim
widywała. Rano mówił synowi:  do widzenia", a kiedy wracał po południu lub
póznym wieczorem, witała go, zmierzając do drzwi. Wymieniali kilka zdań na
temat szkoły i nauczycieli.
Dziś nie była potrzebna. Joel pozwolił Seanowi przenocować u kolegi.
Sean tylko o tym mówił od rana, podekscytowany myślą o planowanej uczcie o
północy. Następnego ranka matka kolegi miała zawiezć obu do szkoły.
Olivia zatrzymała się na krawędzi wydm i rozpoczęła rozgrzewkę.
Chciała biec wzdłuż linii brzegu, gdzie piasek był najtwardszy. Podciągając
kolano do brody, cieszyła się smakiem wolności, jaki zawsze gwarantowało
bieganie.
- 71 -
S
R
I wtedy go dostrzegła.
 A to ci niespodzianka", pomyślała.
Mogła przewidzieć, że i on wykorzysta darowaną mu dziś wieczorem
wolność, ale że tu przyjedzie? Zatoka Redes była ich wspólnym ulubionym
miejscem, ale jakaś telepatia spowodowała, że pomyśleli o tym samym w tym
samym czasie.
Chciała się odwrócić, ale niestety, Joel zdążył ją zauważyć. Przez moment
miała nadzieję, że po prostu pomacha w jej kierunku i pobiegnie dalej.
Zatrzymał się jednak i ruszył w jej stronę.
 Co teraz", pomyślała zaniepokojona.
Był coraz bliżej. Szara podkoszulka ciasno opinała jego klatkę piersiową.
Szorty odsłaniały umięśnione uda.
- Przyłączysz się? - zapytał nagle, dobiegając do niej i drepcząc w
miejscu.
- Ja... cóż, jeśli nie masz nic przeciwko temu... - powiedziała Olivia,
schodząc z miękkiego piasku na wilgotny.
Sprawdziła jego twardość.
Olivia odbiegła od Joela, zostawiając go za sobą. Pozwoliła mięśniom
rozgrzać się, czekając na strumień adrenaliny przeszywający jej ciało.
Joel wiedział, że w każdej chwili przegoni ją kilkoma susami. Na razie
podziwiał jej sylwetkę. W ciasnej koszulce i szortach była sennym marzeniem
każdego mężczyzny. Jej niezwykle kształtne biodra płynnie przechodziły w
prowokacyjne zaokrąglenia pośladków.
Do diabła!
Zauważył, że spogląda na niego przez ramię, pewnie przypuszczając, że
zmienił zdanie co do wspólnego biegu. Rozum podpowiadał mu, że powinien
się wycofać. Słabe ciało nie chciało go słuchać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl