[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rzekł Hektor  mogłaby mię osłabić do boju.
60
Nie obmywszy rÄ…k wodÄ…, nie dotknÄ™ siÄ™ czary
230 I czynić Zeusowi nie mogę ofiary,
I nie godzi się, kiedym cały krwią zbroczony.
Lecz ty, najszanowniejsze wezwawszy matrony,
Tę szatę, która wszystkich zbiorów jest ozdobą,
Najpiękniejszą, największą, zabierz matko, z sobą
235 I złóż ją na kolanach błękitnej bogini.
A razem ślub uczynisz zabić w jej świątyni
Dwanaście rocznych cielic i jarzmem nie tkniętych,
Jeśli się zlitowawszy murów Troi świętych
I żon, i drobnych dzieci, i słabych mieszkańców,
240 Oddali Diomeda od trojańskich szańców...
Ja tymczasem Parysa wezwać w pole idę;
Jeśli brata usłucha, pozna swą ohydę.
Oby zaraz pożarła ziemia nieszczęśnika!
Bo tylko klęska Troi przez niego wynika
245 I Pryjama, i synów jego zatracenie.
Gdyby go dzisiaj czarne ogarnęły cienie,
ZapomniaÅ‚bym cierpianych nieszczęść przez czas dÅ‚ugi«.
Poszła matka do domu, rozesłała sługi,
Aby najszanowniejsze zwołały matrony.
250 Sama idzie do miejsca, w którym jej zasłony
Misternie wyrobione miały swe schowanie,
Robót niewiast Sydońskich szacowne zebranie.
Parys je wywiózł z tego bogatego miasta,
Gdy z Grecyji powracał, a przy nim niewiasta
255 Sławna urodą, boska płynęła Helena.
Z tych jedne różnofarbną, której pierwsza cena,
Zwiecącą na kształt gwiazdy, spośród innych bierze
I niesie dla błękitnej Pallady w ofierze;
Liczne ją otaczają matrony dokoła.
260 Gdy przyszły do świętego na zamku kościoła,
Antenora małżonka, poważna Teano
(Ją tam bowiem kapłanką Pallady obrano),
Otwiera drzwi świątnicy. One ręce wznoszą
I o litość bogini smutnym głosem proszą.
265 Teano, odebrawszy dar z ręki królowy
I kładąc u stóp bóstwa, tymi wzywa słowy:
»Pallado, twÄ… opiekÄ… Troja siÄ™ zaszczyca,
Niechże oszczep Tydejda twa złamie prawica,
Niechaj przed SkajskÄ… BramÄ… zgubny cios odbierze;
270 My ci zabijem cielic dwanaście w ofierze,
Rocznych, jarzmem nietkniętych: ale na ostatek
Zlituj siÄ™ Trojan, dzieci i trojaÅ„skich matek«.
Tak się modlą matrony, śluby czynią święte,
Lecz na ich głosy ucho bogini zamknięte.
275 Tymczasem poszedł Hektor do Parysa dachu;
Sam Parys kształt wymyślił wspaniałego gmachu...
Znajduje brata swego pod domowym cieniem:
Gotował się bohater do Aresa sztuki,
Miał w ręku puklerz, kirys i skrzywione łuki,
61
280 Helenę otaczało niewiast grono liczne,
Ta ich rozporządzała roboty prześliczne.
Do niego gniewnym słowem rzekł obrońca Troi:
»OpÄ™taÅ„cze, czyż teraz warzyć gniew przystoi,
Gdy pod miasta murami wojska nasze ginÄ…?
285 Tyś jest wojny, tyś wszystkich klęsk Troi przyczyną.
Sam byś tych łajał, co by bitwy unikali:
Wynidz czym prÄ™dzej z miasta, nim je ogieÅ„ spali!«
A Parys: »Znam, Hektorze, prawdÄ™ w tym wyrzucie,
Lecz posłuchaj, a moje wynurzę ci czucie.
290 Nie przez gniew przeciw ziomkom opuściłem pole,
Ale w cichości gorzkie chciałem strawić bole.
Teraz mię żona słodkim namawia wyrazem,
Bym wyszedł na plac, szczęścia doświadczył żelazem:
I sam dość mam ochoty, będąc przeświadczony,
295 %7łe zwycięstwo na różne przechyla się strony.
Zaczekaj więc, aż zbroję na sobie zawieszę,
Lub idz, a ja za tobÄ… nie bawiÄ…c poÅ›pieszÄ™«.
Nic Hektor nie rzekł na to, kiedy urodziwa
SÅ‚odkimi siÄ™ wyrazy Helena odzywa:
300 »Bracie tej, co was gubi, co zbrodniÄ… zhaÅ„biona!
Oby wprzód, skorom wyszła z mojej matki łona,
Nagły mię porwał wicher gdzie pomiędzy skały,
Albo morze szumnymi pochłonęło wały,
Nizlim, nędzna na takie puściła się kroki!
305 Lecz gdy mi przeznaczyły inaczej wyroki,
Czemuż mię nie złączyło z człowiekiem zamęście,
Czułym na wyrzut ludzi, na własne nieszczęście?
Ten statku nie ma, w przyszłe nie będzie miał lata;
Zwykła go więc nie minie płochości zapłata.
310 Lecz wnidz bracie i usiÄ…dz chwilÄ™, zbawco ludu,
Bo ty jeden tak wiele podejmujesz trudu
Dla występku Parysa i mojej niesławy.
Jaki nam los przeznaczył Zeus niełaskawy!
W przyszÅ‚oÅ›ci bÄ™dzie nasze przysÅ‚owiem zhaÅ„bienie«.
315 »Nie namawiaj miÄ™ siedzieć  rzecze wódz Helenie.
Słodki bardzo twój wyraz, lecz mię nie porusza;
Stanąć na czele Trojan goreje mi dusza,
Czekają oni wsparcia mojego oręża.
Ty staraj się, Heleno, twego zagrzać męża,
320 Ażeby z serca gnuśność wyrzucił nikczemną:
Niżeli z miasta wyjdę, niech się złączy ze mną.
Ja na chwilÄ™ odwiedzÄ™ domowe pokoje,
Chcę widzieć sługi, żonę oraz dziecię moje,
Bo, czyli zdrowy z pola mam wrócić, nie zgadnę,
325 Czyli też pod Achajów broniÄ… trupem padnÄ™«.
Tak bohater na prośbę Heleny się wzbrania
I zaraz do swojego przychodzi mieszkania;
Lecz kochanej nie znalazł w domu Andromachy.
Ona bowiem, królewskie opuściwszy gmachy,
330 Poszła na wieżę, z nią syn i służąca jedna,
62
Gdzie jękami i płaczem trapiła się biedna.
Nie widząc w domu żony, Hektor miły bogu
Pyta się swych służebnic stanąwszy u progu:
»Gdzie jest żona, wiernymi powiedzcie mi sÅ‚owy!
335 Czy do której z sióstr poszła? Czy też do bratowy?
Czyli do zagniewanej Pallady świątyni,
Gdzie zatrwożona Troja do niej modÅ‚y czyni?«
Na to skrzętna szafarka odpowie w tej mierze:
»Panie, kiedy ci prawdÄ™ mam powiedzieć szczerze,
340 Ni do sióstr, ni bratowych, ni też do świątyni
Nie poszła, gdzie strwożona Troja modły czyni;
Na ilijońską wieżę niosła krok skwapliwy
Słysząc, że Trojan cisną orężem Achiwy.
Tam, podobna odeszłej od siebie kobiecie,
345 PobiegÅ‚a, za niÄ… mamka, maÅ‚e niosÄ…c dzieciÄ™«.
Taką słysząc odpowiedz wiernej służebnice,
Nazad Hektor obszerne przebiega ulice.
Gdy przeszedłszy przez miasto, był pod Skajską Bramą
I w pole trzeba było iść drogą tąż samą,
350 Tam bogato posażna zabiega mu żona,
Andromacha99, wielkiego córa Etijona,
Który dziedziczył Teby lasami okryte,
Nad Kiliki trzymając berło znakomite.
Tę więc sobie poślubił Hektor, mąż chwalebny.
355 Bieży naprzeciw męża; na rękach służebny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl