[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na Jury'ego, na co ten uśmiechnął się nieznacznie.
- To prawda - powiedział, a po chwili dodał tonem znużenia: - Nie rozmawialiśmy jeszcze z
Harveyem. Kiedy wróci?
- Spodziewam się, że niedługo. Ma zjeśd kolację ze swoim bratem Jonathanem. Ten brat przylatuje
dziś po południu. Concordem, jak mówił mi Harvey.
- Ho, ho. To droga podróż - powiedział Jury. - Facet musi mied forsę.
- 0 ile zrozumiałem, zgarnął wszystko, co w pocie czoła wypracowała ich rodzina. A tak nawiasem
mówiąc, ja także zostałem zaproszony na tę kolację. Tylko że...
- Zwietnie - przerwał mu Jury, wstając. - Będziesz mógł zadad Harveyowi pytania. A żebyś na pewno
spełnił stawiane ci wymagania, urządzę wszystko tak, żeby Wiggins wpadł tam na kawę. Ten drugi
Schoenberg nie powinien byd zbyt zmęczony po podróży...
- Bardzo ci dziękuję - uśmiechnął się kwaśno Melrose. - Nie sądzisz chyba, że oni są do siebie
podobni? Możesz sobie wyobrazid rozmowę z oboma? - Melrose odstawił filiżankę. - Wiesz, jest coś, o
czym chciałem ci powiedzied... - Wzruszył ramionami. - Zresztą, czy ja wiem... To może poczekad.
- No to ja idę. Wracam do Scotland Yardu, a poza tym chcę pogadad z sierżantem Laską - powiedział
Jury i wyszedł.
Melrose został, zastanawiając się, czy przypadkiem nie powinien był wspomnied o tym, o czym zaczął
mówid. Jednak z drugiej strony mówienie w tej chwili 0 związkach łączących Thomasa Nashe'a" i
Christophera
K If- _
Thomas Nashe (Nash) (1567-1601), angielski satyryk i pro- ^ik, przyjaciel i współpracownik
Christophera Marlowe'a; autor Pamfletów obyczajowo-społecznych, komedii oraz pierwszej=>
Marlowe'a wydało mu się nieco niepoważne. Jury mógłby pomyśled, że on, Plant, ulega powoli
szaleostwu Harveya Schoenberga. Zresztą, powiedział sobie, może rzeczywiście tak jest. Może to
szaleostwo ogarnia i mnie...
Nic - powiedział Lasko, którego głos docierał przez telefon ze Stratfordu. - Z dziesięd razy przeczesaliśmy
całą okolicę, sprawdziliśmy wszystkie autobusy i pociągi... No, dosłownie wszystko... I nie znalezliśmy
nawet śladu dzieciaka - zakooczył, a Jury odniósł wrażenie, że ma przed sobą jego twarz, na której
widnieje mina winowajcy.
Poinformował go, co się stało z Amelią Farraday. I zauważył, że w reakcjach Laski było coś nie do
kooca szczerego. Jakby się cieszył, że to morderstwo nie zostało popełnione w Stratfordzie. Za co zresztą
raczej nie można go było winid.
- Pilnuj sprawy Jimmy'ego Farradaya - przykazał, bo nic więcej nie przychodziło mu w tej chwili do
głowy.
Odłożył słuchawkę. Patrolujący dotychczas koryta-
I
rze kot Racera wcisnął się przez uchylone drzwi do jego spartaosko umeblowanego pokoju, a potem,
jakby goniąc za snopem światła, krążąc pośród nielicznych mebli i przekradając się między nogami
nadinspektora, osiągnął w koocu moment, w którym udało mu się wskoczyd na biurko.
angielskiej powieści łotrzykowskiej The Unfortunate TraveUer (1594) (przyp. tłum.).
238
J
Jury i kot, wyrabiając sobie nawzajem opinię o sobie, przebywali razem aż do północy. Jury przez
ten czas wielokrotnie przewertował dokumenty dotyczące sprawy-
Nie odkrył jednak niczego nowego... Bo na dobrą sprawę nic nowego w nich nie było...
Pomijając oczywiście list od starszego nadinspektora Racera, przysłany tego popołudnia.
Jury!, zaczynał Racer, jak zwykle niegrzecznie. Chod w ciągu ostatnich kilku godzin nie miałem od
was wieści, doszły mnie słuchy, że popełniono kolejne morderstwo. Wy tymczasem nie uznaliście za
stosowne natychmiast się u mnie zameldowad. Wydaje mi się to jakieś nienormalne, chod z drugiej
strony jest tak byd może wskutek tego, że uparcie żywię przekonanie...
Tu posypały się zwykłe uwagi krytyczne, złorzeczenia oraz wariacje na temat omylności Jury'ego i
zawodności jego metod. Po czym wszystko to kooczyło się rozkazem stawienia się o świcie. Jury, rzucając
list na biurko, pomyślał, że do tej chwili pluton egzekucyjny z pewnością zdąży już załadowad broo.
Kot, który skooczył się myd, spojrzał na list Racera i ziewnął.
Jury tymczasem przeszedł do czytania wiersza z programu teatralnego. Przeczytał go raz, a potem
drugi. 1 wciąż nie rozumiejąc, jaki może on mied związek z popełnionymi morderstwami, poczuł się jak
kompletny idiota. Jedyny sens dostrzegał w tym, że wszystkie ofiary śmiertelne były kobietami i że ten
[ Pobierz całość w formacie PDF ]