[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spotkał wielu ludzi, a nawet być może, uczynił trochę dobrego walcząc z
siłami ciemności. Dokonał kilku niezwykłych wyczynów, takich jak
przelot w okręcie powietrznym i zobaczył Pustkowia Chaosu. Walczył z
demonami i potworami oraz rozmawiał z magami i szlachcicami. Był
świadkiem rytuałów pełnych magii i deprawacji, a także bohaterskich
czynów. Poznał kilka dobrych kobiet. Walczył w pojedynkach.
A jednak, nadal pozostawały rzeczy, których nie zrobił, a które chciał
zrobić. Nie ukończył opowieści o czynach Gotreka, a nawet dobrze jej nie
zaczął. Nie pogodził się z ojcem i rodziną. Nie uporządkował spraw
między nim a Ulriką. Pomyślał, że z tego wszystkiego, możliwe w tej
chwili wydawało się to ostatnie.
Wobec wiszącego nad nimi cienia nieuniknionej śmierci bezcelowe
było pozostawanie zazdrosnym, albo martwienie się, o czym śmieją się z
Maxem, a nawet, czy kiedykolwiek znowu staną się prawdziwymi
kochankami. W tej chwili chciał po prostu okazać jej trochę uczucia,
wykonać ludzki gest zaufania i zrozumienia łączący ich być może po raz
ostatni. Nawet jeśli odrzuci go lub nie odezwie się, chciał przynajmniej
podjąć ostatnią próbę.
Wydłużył krok i ruszył ścieżką w jej kierunku. Znalazł się za nią,
wyciągnął rękę i delikatnie dotknął jej ramienia, by zwrócić na siebie
uwagę.
 Co takiego?  spytała. Ton jej głosu nie był zbyt przyjazny, ale nie
był wrogi. Nagle, znowu opanowały go wcześniejsze emocje, połączenie
gniewu, podniecenia, żalu i czegoś jeszcze. Dokładnie wiedział, co chce
wyrazić i doskonale znał słowa, które trzeba było powiedzieć, a jednak tak
trudno było je wymówić.
 To może być ostatnia okazja, byśmy porozmawiali ze sobą 
powiedział wreszcie.
 Tak. A więc?
 Dlaczego tak bardzo to utrudniasz?
 To ty chciałeś do mnie mówić.
Wziął oddech i opanował się. Próbował przypomnieć sobie swoje dobre
intencje sprzed kilku minut. Wreszcie zmusił swoje usta do ruchu.
 Chciałem tylko powiedzieć, że cię kocham.
Spojrzała na niego, ale nie odpowiedziała. Czekał przez chwilę na
reakcję, czując powoli gromadzące się wewnątrz niego uczucie ciężaru
bólu i odrzucenia. Nadal niczego nie powiedziała.
A potem, nagle powietrze wypełnił straszliwy ryk smoka. Ziemia pod
ich stopami zdawała się drżeć do wtóru.
 Myślę, że się zbliżamy  zauważył Ulli.
Zcieżka prowadziła ponad grzbietem wzgórza, a potem opadała na
prawo. Felix zobaczył, że wkroczyli do wielkiej, jałowej doliny. Powietrze
śmierdziało paskudnie, a ostry, chemiczny odór mieszał się z mgłą. Woń
przypominała raczej wnętrze garbarni, niż górską dolinę. Nawet trawa na
okolicznych zboczach wyglądała na pożółkłą, jak od ognia. Wydawało się,
że sama złowieszcza obecność smoka w jakiś sposób przelewa się do
ziemi, psując ją.
Felix zdał sobie sprawę, że widział już coś podobnego. Na Pustkowiach
Chaosu. To przypominało efekty spaczenia. Malakai zatrzymał swój wóz i
zaczął szukać czegoś w jego wnętrzu. Wyciągał jedno po drugim różne
urządzenia, które następnie mocował do swojej piersi. Felix rozpoznawał
niektóre z nich. Jednym było przenośne działko obrotowe, podobne do
tego, które Varek zabrał do Karag Dum. Pozostałe były wielkimi bombami
przyczepionymi do pewnego rodzaju uprzęży. Ostatnim była długa, pusta
tuba, którą inżynier załadował wielkim pociskiem, a potem przewiesił ją
przez ramię.
 Teryz jezdem gotowy złyżyć tyj bystii małom wizytem  rzekł
ruszając w dół zbocza. Gotrek skinął głową i przesunął kciukiem wzdłuż
ostrza swojego topora uwalniając kroplę krwi.
 Wyłaz smoku!  ryknął.  Mój topór łaknie.
 Wołałbym, byś tego nie robił  mruknął cicho Felix.
Gotrek schodził ścieżką, ramię w ramię z Malakaiem.
 Snorri myśli, że to będzie dobra walka  rzekł Snorri Gryzonos i
wymachując swoją bronią ruszył za nimi.
 Ciekawe, czy w okolicy są jakieś owce? Ulżył bym sobie nieco 
odezwał się Bjorni, a potem wzruszył ramionami i ruszył w dół. Grimme
poszedł z nim. Na szczycie wzgórza pozostali tylko ludzie oraz Steg i Ulli.
 Sądzę, że ktoś musi popilnować tego wozu  rzekł Ulli. Wyglądał na
zawstydzonego. Fel ix nie winił go zresztą. Sam nie miał wielkiej ochoty
na spotkanie ze smokiem.
 Myślałem o tym samym  powiedział Steg.  Tam musi być mnóstwo
cennych rzeczy.
Ulli i Steg popatrzyli po sobie. Obaj wyglądali na coraz bardziej
zmieszanych.
 Sądziłem, że Zabójcy powinni poszukiwać heroicznej śmierci 
zdziwił się Felix.
 Ja także  zgodziła się Ulrika.
Ulli patrzył na swoje stopy. Steg gapił się w niebo. Obaj wyglądali na
bardzo przestraszonych. Felix spojrzał na nich i potrząsnął głową, a potem
ruszył ku smoczej dolinie. Ulrika i jej ochroniarze poszli za nim trzymając
łuki w gotowości. Max rzucił Ulliemu i Stegowi spojrzenie łączące
zrozumienie i pogardę, a potem skierował się ku dolinie.
Felix z przerażeniem stwierdził, że coś chrupie pod jego stopami.
Spoglądając w dół zobaczył, że kroczy po kawałkach czegoś kruchego i
czarnego. Kilka chwil zabrało mu domyślenie się, że to były spalone kości.
 Cóż, sądzę, że teraz wiemy, co przydarzyło się innym podróżnikom,
którzy tu przybyli  wyszeptał. Chciał to powiedzieć głośno i odważnie,
ale w powietrzu było coś, co zmuszało do wyciszenia się.
 Owszem  powiedziała Ulrika, a potem dodała:  Myślę, że i tak to
wiedzieliśmy.
Zabrzmiało to tak, jakby uważała jego komentarz za idiotyczny. Felix
rozumiał, że rzeczywiście, taki był. Wziął głęboki oddech i usiłował
zachować spokój. Jego palce zacisnęły się na rękojeści miecza i wpłynęła
do niego nowa siła i determinacja. Felix czuł, że powinien opierać się
uzurpacji swojego ciała i woli poddających się przeznaczeniu miecza, ale
faktycznie był za to wdzięczny. Zastanawiał się, czy byłby w stanie
zbliżyć się do wielkiej bestii, gdyby nie niósł broni. Zdumiewała go
odwaga Ulriki i jej pomagierów, którzy nawet nie musieli tu być i których
odwagi nie wspierała moc magicznego miecza.
Felix pomyślał, że jego odwaga została wypróbowana podczas
wcześniejszego spotkania z krwiopijcem pod Karag Dum, ale to było pod
pewnymi względami gorsze. W starożytnym krasnoludzkim mieście nie
było możliwości ucieczki. Był uwięziony razem z krasnoludami. Nie
pozostawało nic, poza stanięciem w miejscu i walką. Tutaj nie musiał
pozostawać.
Nic nie powstrzymywało go przed rzuceniem się do ucieczki, albo
powrotem do Ulliego i Stega. Armia wojowników Chaosu nie blokowała
drogi powrotnej, jak to miało miejsce pod Karag Dum. Nie tkwił
pogrzebany głęboko pod ziemią. Wiedział, że w pewnym sensie nie
wiązała go już przysięga nakazująca podążanie za Gotrekiem. Nie dalej,
jak zeszłej nocy deklarował chęć ucieczki z Ulriką, pomimo przysięgi. A
jednak, oto nadal szedł naprzód we mgle, maszerując ku smoczej jamie,
najwyrazniej z własnej, nieprzymuszonej woli.
To jednak nie było łatwe. Nadal wiązał go misterny splot wydarzeń,
zależności i emocji. Nadal odczuwał pewną lojalność wobec Gotreka. Nie
chciał wyjść na tchórza przed Ulriką i innymi. Nie chciał zniszczyć
swojego własnego wizerunku, w który sam wierzył. Wiedział, że gardził
Ullim i Stegiem za ich tchórzostwo, pomimo, że aż nazbyt dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl