[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic nie mówi? Przypuśćmy, że jakiś dawny wróg wyśledził pani męża i zamordował go, po co
jednak zabrał mu obrączkę?
Przysiągłbym, że dostrzegłem lekki, ledwie uchwytny uśmiech na jej ustach.
 Nie wiem, naprawdę nie umiem tego wyjaśnić. To ogromnie dziwne.
 Nie będziemy już dłużej pani zatrzymywać. Bardzo nam przykro, że musieliśmy panią
niepokoić w takiej chwili  rzekł inspektor.  Z pewnością wyłonią się jeszcze jakieś
kwestie, ale zwrócimy się z nimi do pani pózniej.
Pani Douglas wstała i zauważyłem, że znów obrzuciła nas tym dziwnym pytającym
spojrzeniem.  Jakie wrażenie wywarły na was moje zeznania?  równie dobrze mogłaby
zapytać. Potem lekko kiwnęła nam głową i wyszła z pokoju.
 To piękna kobieta, bardzo piękna  z namysłem rzekł MacDonald, gdy drzwi się za nią
zamknęły. Ten Barker z pewnością od dawna już tu siedzi. Może się podobać kobietom. Sam
mówi, że Douglas był zazdrosny, i kto wie, czy nie lepiej niż inni zna powody tej zazdrości. No,
a potem ta obrączka. Tego nie można pominąć. Zabójca, który ściąga obrączkę z palca ofiary&
Co pan o tym myśli, panie Holmes?
Holmes, podparłszy głowę rękami, zatonął w zadumie.
Nagle wstał i zadzwonił.
 Gdzie jest pan Barker?  zapytał, gdy wszedł Ames.
 Zaraz zobaczę, proszę pana.
Wrócił po chwili z wiadomością, że Barker jest w ogrodzie.
 Czy pan pamięta, co pan Barker miał na nogach ubiegłej nocy, kiedy pan wbiegł do
gabinetu?  zapytał go Holmes.
 Tak, proszę pana. Był w rannych pantoflach. Przyniosłem mu buty, gdy szedł po policję.
 Gdzie teraz są te pantofle?
 Stoją jeszcze pod krzesłem w sieni.
 Dziękuję. Ważne jest, byśmy potrafili odróżnić ślady pana Barkera od śladów kogoś
obcego.
 Rozumiem, proszę pana. Pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że pantofle pana Barkera były
okrwawione& jak i moje zresztą.
 To zupełnie naturalne, zważywszy stan pokoju, w którym dokonano morderstwa.
Dziękuję panu. Zadzwonimy, gdybyśmy jeszcze czegoś potrzebowali.
W parę chwil potem znów byliśmy w gabinecie. Holmes przyniósł z sieni pantofle Barkera.
Tak jak Ames mówił, obie podeszwy były okrwawione.
 Dziwne  mruczał Holmes, stojąc przy oknie i uważnie oglądając pantofle.  Bardzo
dziwne, istotnie!
Jednym z tych swoich raptownych, kocich ruchów przyłożył pantofel do krwawego śladu na
parapecie okna. Pasował doskonale. Wtedy Holmes bez słowa uśmiechnął się do swoich
kolegów.
Inspektor tak się przejął, że aż się zmienił na twarzy. Jego szkocki akcent zabrzmiał, jakby
kto kijem wodził po sztachetach.
 Człowieku!  wykrzyknął.  Toż to jasne. Barker sam odcisnął ten ślad. %7ładen but nie
jest aż tak szeroki. Pamiętam, powiedział pan, że to platfus. Teraz mamy wytłumaczenie. Ale o
co tu chodzi, panie Holmes& o co chodzi?
 Tak, o co chodzi&  z namysłem powtórzył mój przyjaciel.
White Mason zachichotał i zatarł pulchne dłonie z iście zawodową satysfakcją.
 A mówiłem, że to sensacja!  wykrzyknął.  I rzeczywiście sensacja!
VI
PIERWSZY PROMYK ZWIATAA
Trzej detektywi mieli jeszcze sporo do zbadania, postanowiłem więc wrócić do naszej
skromnej siedziby w oberży. Przedtem jednak chciałem się przejść po otaczającym dwór,
interesującym, starym ogrodzie. Opasywały go wiekowe cisy strzyżone w dziwaczne kształty.
Między nimi rozpościerał się trawnik z antycznym słonecznym zegarem na środku. Wszystko
razem działało tak kojąco, że wydawało mi się, iż znajdę tu wytchnienie dla moich napiętych
nerwów. W tej spokojnej atmosferze można było zupełnie zapomnieć o mrocznym gabinecie z
rozkrzyżowanym, okrwawionym trupem na podłodze albo uważać to tylko za fantastyczny,
koszmarny sen. A jednak kiedy się tak przechadzałem, pojąc duszę ożywczym balsamem,
wydarzyło się coś dziwnego, co przypomniało mi o niedawnej tragedii i wywarło na mnie
niezwykle przykre wrażenie.
Wspomniałem już, że malowniczo przycięte cisy opasywały ogród. W najdalszym kącie
drzewa gęstniały, przechodząc w żywopłot. Po jego drugiej stronie, zakryta przed wzrokiem
kogoś nadchodzącego od dworu, stała kamienna ławka. Zbliżając się do niej, usłyszałem jakąś
rozmowę: uwagi rzucane męskim basowym głosem i cichy kobiecy śmiech. Po chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl