[ Pobierz całość w formacie PDF ]
repertuaru. . . . normalnych ludzi. . . zwykłych wiejskich ludzi przemawiał,
pochylając się do mnie konfidencjonalnie. Bo dotąd byli tutaj uśpieni. Tkwili
w uśpieniu przez całe lata, ukołysani do snu przez tych. . . skórkowanych Exoti-
ków. Ale ten interes z Oriente ich przebudził. Otworzył im oczy!
Ukołysani do snu. . . niby w jaki sposób? zapytałem.
Za pomocą austriackiego gadania, tak, austriackiego gadania! O Doyne
jął się kołysać w tył i w przód na kanapie. Jarmarcznych iluzji! Psychologicz-
nych zagrywek. . . i jeszcze na tysiąc i jeden sposobów, redaktorze. Nigdy by pan
nie uwierzył!
119
Ale może uwierzą moi czytelnicy odparłem. Nie przytoczyłby pan
tutaj jakiegoś przykładu?
%7łe jak? Mam. . . gdzieś pańskich czytelników! Tak właśnie powiadam!
Mam. . . gdzieś pańskich czytelników! Znów bujnął się do przodu, dumnie
piorunując mnie wzrokiem. Obchodzi mnie tylko zwykły mieszkaniec mojego
własnego świata! Zwykły mieszkaniec! On zna wszystkie przykłady, wszystkie
wymuszenia, wszystkie krzywdy! Nie damy się zepchnąć na boczny tor, panie
Olyn, chociaż być może panu byłoby to po myśli! Nie, powiadam panu, mam. . .
gdzieś pańskich czytelników i mam. . . gdzieś pana! Niechcący bym wpakował
kogoś w kłopoty z tymi. . . kapociarzami, przedstawiając jakieś konkretne przy-
kłady.
W takim razie nie daje mi pan wiele materiału do pisania powiedzia-
łem. Może zatem przejdziemy do innego tematu. Jak zrozumiałem, pańskim
zdaniem ludzie z obecnego rządu utrzymują się przy władzy jedynie dzięki presji
wywieranej na St. Marie przez Exotików?
To po prostu zwykli kolaboranci, panie Olyn. Rząd? Dobre sobie! Nazy-
wajmy ich Zielonym Frontem, bo niczym więcej nie są! Uzurpują sobie prawo
do występowania w imieniu wszystkich obywateli St. Marie. Ci. . . Zna pan naszą
tutejszą sytuację polityczną?
Jak zrozumiałem odparłem wasza konstytucja pierwotnie podzieli-
ła całą planetę na okręgi wyborcze o jednakowej powierzchni, z dwoma przed-
stawicielami w rządzie planetarnym dla każdego dystryktu. Teraz pańska partia
utrzymuje, iż rozwój populacji miejskiej oddał wiejskim dystryktom kontrolę nad
miejskimi, jako że miasto, które jak Blauvain liczy sobie pół miliona mieszkań-
ców, nie ma więcej przedstawicieli niż dystrykt zamieszkany przez trzy lub cztery
tysiące?
Właśnie, właśnie! O Doyne bujnął się do przodu i zagrzmiał pod mo-
im adresem konfidencjonalnie. Potrzeba reproporcjonalizacji jest paląca, jak
zawsze w sytuacjach o historycznym znaczeniu. Ale czy Zielony Front przegło-
suje odebranie władzy samemu sobie? Mało prawdopodobne! Tylko jedno śmiałe
pociągnięcie, tylko oddolna rewolucja może pozbawić ich władzy i wprowadzić
naszą partię, reprezentującą interesy zwykłych ludzi, ludzi ignorowanych, pozba-
wionych praw wyborczych ludzi z miast, do rządu.
Czy uważa pan, że w chwili obecnej możliwa jest taka oddolna rewolucja?
Zmniejszyłem poziom nagrywania w swoim magnetofonie.
Przed Oriente powiedziałbym. . . nie! Nie, choćbym miał nie wiem jak
wielką nadzieję! Ale od czasu Oriente. . . urwał i bujnął się triumfalnie do
tyłu, spoglądając na mnie znacząco.
Od czasu Oriente? podpowiedziałem, jako że znaczące spojrzenia tu-
dzież znaczące przemilczenia nie miały dla mnie żadnej wartości przy wykony-
waniu zwykłej pracy korespondenta. Ale O Doyne em kierowała typowa dla po-
120
lityka obawa przed zapędzeniem się swymi własnymi słowami w kozi róg.
No cóż, od czasu Oriente kontynuował stało się oczywiste, oczywiste
dla każdego myślącego obywatela tego świata, że St. Marie może być zmuszona
do uniezależnienia. %7łe być może będziemy musieli obejść się bez kontrolującej
nasze przedsięwzięcia pasożytniczej dłoni Exotików. Gdzie zaś można znalezć lu-
dzi, którzy potrafiliby stanąć u steru chybotliwej nawy St. Marie i przez burzliwe
odmęty przyszłości wyprowadzić ją na spokojne wody? W miastach, redaktorze!
W szeregach tych spośród nas, którzy zawsze bronili sprawy zwykłego człowieka.
W naszej własnej partii Błękitnego Frontu!
Rozumiem odrzekłem. Ale czy w świetle waszej konstytucji zmiana
władz przedstawicielskich nie wymagałaby wyborów? I czy wyborów nie moż-
na się domagać dopiero wtedy, gdy dysponuje się większością głosów obecnych
przedstawicieli? I czy to nie Zielony Front ma teraz tę większość, tak że jest ma-
ło prawdopodobne, by zwołał wybory, które zmiotłyby z urzędu większość jego
członków?
Prawda! zagrzmiał. Prawda! Bujnął się w tył i w przód, piorunując
mnie wzrokiem, zawierającym przejrzystą aluzję do wielkiej wagi przemilczenia
tych faktów.
W takim razie wyznałem nie rozumiem, w jaki sposób możliwa jest
oddolna rewolucja, o której pan mówi, panie O Doyne.
Wszystko jest możliwe! odparł. Nie ma rzeczy niemożliwych dla
zwykłego człowieka! Pierwsze jaskółki są już w powietrzu, a powietrze dojrzało
do zmian. Któż może temu zaprzeczyć?
Wyłączyłem magnetofon.
Widzę rzekłem że to nas prowadzi donikąd. Może lepiej nam pójdzie
bez nagrywania.
Bez nagrywania? Bezwzględnie! W rzeczy samej, bezwzględnie! przy-
takiwał dobrodusznie. Jestem tak samo gotowy odpowiadać na pytania bez
nagrywania, jak i z nagrywaniem, redaktorze. A wie pan dlaczego? Dlatego, że
dla mnie z nagrywaniem i bez nagrywania to jedno i to samo. Jedno i to samo!
No cóż powiedziałem. W takim razie może o tych pierwszych ja-
skółkach w powietrzu? Bez nagrywania, może mi pan podać jakiś przykład?
Bujnął się w moim kierunku i zniżył głos.
Miały miejsce. . . zebrania, nawet na terenach wiejskich wymamrotał.
Niepokoje i poruszenia. . . tyle tylko mogę panu powiedzieć. Jeśli zapyta pan
o nazwiska, adresy. . . oczywiście, nie. Nic panu nie powiem.
Zatem nie licząc mglistych aluzji, odprawia mnie pan z niczym? Nie mogę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]